Pan Jarek (wraz z żoną) adoptował od nas Krakersa. „Popsutego”, chorego, starego większego jorka (znaczy nie 2 kg a 6), którym nie interesował się nikt. Pochylili się nad niechcianym psem, którego skrzywdził i popsuł człowiek kat a następnie wyrzucił jak śmiecia na ulicę. Wspaniali ludzie, którzy postanowili pomóc psu w potrzebie.
Jakoś tak, dziwnym trafem Pan Jarek stał się przyjacielem naszej Fundacji. Pomagał nam w transportach psów. Reagował zawsze kiedy potrzebna była pomoc. A pomoc była potrzebna często. Zawsze mogłam na nim polegać, był otwarty na wszelkie działania pomocowe.
I umarł. Zbyt wcześnie, zbyt szybko, zbyt młodo.
Składam najszczersze kondolencje dla całej rodziny i wylewam morze łez nad niesprawiedliwością jaka panuje na świecie gdzie ścierwa stąpają po ziemi i znęcają sie nad zwierzętami a wspaniali ludzie idą pełnić inną misję, gdzieś, niewiadomo gdzie.
Panie Jarku – był Pan wspaniałym człowiekiem. A Pana serce było ogromne jak mało czyje. Będzie nam bardzo Pana brakować. Dziękujemy za wszystko co Pan dla nas zrobil, dzięki czemu mogliśmy wspólnymi siłami ratować te, które były w potrzebie. Nigdy Pana nie zapomnę. Dziękuję za wszystko.
Magdalena Kordas