Pojawiają się niewiadomo skąd. Nagle, prawie wyskakują pod koła samochodu albo śpią w śniegu pod krzakiem. Zmarznięte, zmęczone, smutne, głodne, zaniedbane. Niektóre mają szczęście i trafiają na aniołów w ludzkiej skórze, które zawijają w kocyk i zabierają je z drogi. Inne giną pod kołami samochodów, zamarzają na śmierć lub z umierają w głodu.
Pepita miała szczęście. Trafiła na Patrycję, która nie pozostała obojętna jak większość ludzi ze wsi Garbacz (świętokrzyskie).


„Tracę wiarę ku..a w ludzi
takie zimno, mokro….i.nikt nie pomógł 🙁

Dziś jadąc do mamy zobaczyłam upodlaną, wymęczona i zrezygnowana mikro sunie leżąca i ogrzewająca się pod płotem na wsi Garbacz gm Waśniów /Świętokrzyskie 

Sunia oczywiście w ciąży, śmierdzi -tak , dosłownie śmierdzi ropą. Sierść brzydka, wystrzępiona, być może od pcheł .
Kaszle , być może przeziębiona głodna. Jedzenie łyka.
Miałam się nie zatrzymywać, jechać dalej i wierzyć że jednak to czyjś pies , ale serducho mi nie pozwoliło (…) biedactwo jak by nie dowierzało że ktoś się nią zainteresował, przyjęła pozycję uległa, zrobiła siusiu pod siebie. Zgarnęłam na ręce i poszłam pytać czy czyjąś. Złudne moje nadzieję – błąka się od min 2 tygodni , na pewno nikogo z okolicy wg mieszkańców.”
Potworny katar, kaszel, sierść tępa, wyłysiała, osłabiona, zarobaczona. W brzuchu ogromne płody – poród dla niej oznacza śmierć. Dostaje mnóstwo leków, trzeba ją przygotować do sterylizacji aborcyjnej.
edit: Po kilku dniach udało się małą postawić na łapki. Jest szykowana do pilnego zabiegu sterylizacji aborcyjnej.
edit2: po zabiegu dochodzi do siebie. Będzie dobrze!
Za chwilę przyjedzie do Warszawy do domu tymczasowgo pod naszą (Fundacji) opiekę.
