Skąd w naszej Fundacji biorą się psy? Z próśb, które docierają do nas zewsząd. Wolontariusze ze schronisk alarmują i proszą o pomoc dla tych, które w schronisku sobie nie radzą.
Do takich należy nasza nowa podopieczna, po którą wybrałyśmy się w długą drogę.
Sunia trafiła do schroniska znikąd. Zgłoszona w jakiejś wsi jako „agresywny szczeniak” wylądowała za kratami.
Każde schronisko, nawet to najlepsze – to gehenna dla psa. Więzienie o zaostrzonym rygorze. Stres, depresja, niepokój, lęk. Mała wykazywała zachowania agresywne, które wciąż się nasilały. Najmniejsza w całym schronisku, przed którą wszyscy uciekali a zrobienie koło niej „czegokolwiek” graniczyło z cudem.
Ataki agresji, niespodziewane, gonienie i gryzienie własnego ogona. To sygnał do tego, że malutka potrzebowała naszej pomocy.
Co gorsza – ludzie chcący psa adoptować nie zdają sobie sprawy z tego, jak niebezpieczne potrafią być, mimo, że są małe i słodkie. Nie słuchają się pracowników czy wolontariuszy, którzy proponują inne psy do adopcji. Nie! Ludzie upierają się przy tym konkretnym bo ładny, modny. Myślą, że podołają wyzwaniu i miłością wyleczą każdego psa. Brak wiedzy i umiejętności powoduje, że oddają je z powrotem za kraty. Czasami przepraszając… Ale kogo? Pies nie zrozumie ich skruchy, pies wraca z powrotem za kraty bo Ci upierali się przy swoim, kłamiąc jak z nut!
Dlatego też, takie psy nie są ogłaszane, mimo, że odzew byłby niesamowity. I te pretensje do nas, że utrudniamy adopcje, że pani chciała pomóc ale my jej podcinamy skrzydła. I że wszyscy wokół są źli a Pani dobra, a my nie kochamy piesków. Wręcz przeciwnie – my myślimy o psach a nie o spełnianiu zachcianek ludzi, które wiemy z autopsji jak się kończą…
W momencie poprawy naszej sytuacji finansowej zdecydowałyśmy się natychmiast pomóc tej suni i pojechałyśmy ratować jej życie 5 godzin jedną stronę. Wiemy, jak stres odbija się i pogłębia na tego typu psach w nieodpowiednich dla nich warunkach. Konieczne wiec było zabrać małą do naszego doświadczonego w tego typu przypadkach domu tymczasowego aby stworzyć jej bezpieczne warunki i wdrożyć „plan naprawczy”. Tak też się stało 🙂
Wspomniane przez pracowników zachowania niestety okazały się prawdą.
W domu tymczasowym sunia również przejawia ataki agresji.
Jak postępujemy w tego typu przypadkach? Przede wszystkim sprawdzimy, czy małej cos nie boli. W sobotę wizyta u weterynarza, gdzie sprawdzimy (w premedykacji) stan jej brzucha, gruczołów odbytowych, uszu, zębów, jamy brzusznej. Prześwietlimy całą i sprawdzimy – bioderka, kręgosłup, rzepki.
Tyle na początek. Później wizyta u ortopedy, kardiologa i będziemy przygotowywać ją do zabiegu sterylizacji.
Trzymajcie kciuki! I wierzcie, że będzie dobrze. Bo my wiemy, że tak. Wszak nie jest to pierwszy tego typu przypadek w naszej Fundacji a my się nie poddajemy i stawiamy na 4ry łapy nie tylko zdrowie fizyczne psów ale i psychiczne 😉
Nasze plany troszkę się jednak zmieniły bo … ze schroniska wyjechałyśmy nie z jedną a z dwoma suniami. Ale o tym w kolejnym wpisie.
Poniżej seria filmów z atakami agresji. Założenie szelek, wzięcie jej na ręce jest w tej chwili niemożliwe.